W większości się zgadzam, ale trzeba mieć świadomość tego, że to co się mówi jest tak samo ważne jak to, co się pisze.
Dlatego tak handlarze na tym żerują, pieprzą trzy po trzy, osoba która się nie zna wierzy(kupując nie masz obowiązku znania się na motoryzacji ani obowiązku sprawdzenia auta na stacji, tak samo ważne jest to co zapewnia sprzedający) i kupi. A że żyjemy w Polsce gdzie ludzie są waleni w dupala od zakończenia wojny, nic nikomu nie było nigdy wolno, to każdy machnie ręką, ah bo po co itd. itp. co ja mały zrobie, nie ma sensu bla bla bla.
Zachowanie handlarzy tak mocno weszło już w świadomość ludzi, że myślą, iż nie mają żadnych praw, bo ktoś nie pojechał na stację diagnostyczną i "widziały gały, co brały". A po rozeznaniu się w przepisach prawnych, nie jest tak kolorowo jakby tego chcieli nieuczciwi sprzedawcy.
http://autoprawo.pl/wyroki-sadow/
Polecam poczytać wyroki sądów.
Wracając do tematu, jutro jadę do ziomka sprawdzić kompresję, zobaczymy co wyjdzie.
Chodzi też o to, że nie oczekiwałem, że to auto jest jak nowe, bo masa rzeczy jest do zrobienia, które sprawdziłem przed kupnem(wydech, łączniki stabilizatora, chłodnica do wymiany, miska olejowa, rozrząd, problem wody w bagażniku, założenie alarmu). Dlatego się wkurzyłem jak wyszły inne rzeczy, o których mi nie mówiła, a na 100% wiedziała, jak drzwi, kierunkowskaz, antena, woda w bagażniku.