Witam. Mam takie pytanko. Otóż zabrałem się za gruntowny remont i zabezpieczenie antykorozyjne mojej Hondy Accord VI. Wszystko jest rozebrane, tzn. kołyski, zawieszenie, ściągnięty tłumik, zbiornik paliwa, chłodnice. Ogólnie autko stoi na kołkach tak rozebrane już od września i dopiero teraz mam czas na zabranie się za blacharkę. Z racji tego że mam inne auto do jeżdżenia na co dzień nie śpieszę się z tym. Ale pojawiła się w mojej głowie rozkminka na temat tak długiego postoju silnika. Nie mam możliwości go przepalać co jakiś czas. Z resztą słyszałem że to jest nie zbyt zdrowe dla jednostki napędowej. Remoncik i składanie wszystkiego do kupy pewnie zajmie mi jeszcze ze trzy, cztery miechy z racji tego że wiele części kupuje nowych, kołyski oddaje do piaskowania, ocynku itd. Wszystko będę robic tylko i wyłącznie wieczorami, bo za dnia jak każdy pracuję. Moje pytanie brzmi: czy z silnikiem nic mi się nie stanie jeśli będzie prawie rok czasu stać w garażu nieodpalany? Nasłuchałem się o korozji wewnętrznej i teraz się martwię zaznaczam że olej nie został zlany. Co z kablami, świecami, panewkami, wałem i uszczelniaczami wszelkiego rodzaju?
Pozdrawiam i dziękuje za odpowiedzi:)