Dokładnie tak, 400zł. Alarm ja też mam hondowski, oryginalny, tzw. fabryczny. A to jest pic na wodę, hehehehe. Zdecydowałem się na coś więcej: podpięty szyną Can'owską, z odrębnym pilotem, z odrębną centralką i zasilaniem (odepniesz klemy z aku też będzie wył), czujkami wewnątrz, z antyshockiem, czyli czujkami na zewnątrz plus dodatkowo czujniki otwierania maski i klapy bagażnika.
Tego standardowy alarm nie ma. Działa tylko jak otworzysz auto kluczykiem, a nie z pilota. To jest tylko zamek, który jak pisałem bardzo łatwo można rozwialić śrubokrętem. Jak zbijesz szybę nie otwierając drzwi i wejdziesz do środka to nic się nie będzie działo
To jest zawracanie gitary, a nie alarm.
Zwróć jeszcze uwagę, że kluczyk jest bardzo szeroki i płaski, wygląda jak duży, płaski śrubokręt. To tylko dodaje łatwości w sforsowaniu zameczka...
Co do antynapadu, to zdecydowałem się na tzw. pastylkę, którą wozi się ze sobą. Ukryty guzik mnie w ogóle nie interesuje. Ja w ogóle nie brałem tego pod uwagę i nie pisałem o tym. Glinuś pytał gdzieś tam po drodze o ten guziczek, o jego koszt (100zł.), itd. Uważam, że pastylka jest o wiele bardziej skuteczna
[ Dodano: 2009-02-11, 13:03 ]Nie jestem pewien, czy wszystkie alarmy mają zsynchronizowany zamek z alarmem. Jeśli przekręcenie zamka kluczykiem również rozłącza alarm, no to proponuję zainwestować w bardziej "rozbudowane" i niezależne zabezpieczenie.