No to i ja się dopiszę ... nie będę oryginalny, ale i moja niespełna 3 letnia Centra się kończy.
Co kilka dni pomagam akumulatorowi, podłączając go na noc pod ładowarkę procesorową z Lidla.
Na rano zawsze jest w pełni naładowany.
Po dniu postoju na mrozie pod pracą akumulator na tyle słabnie, że przygasa wyświetlacz z kilometrami oraz poziom benzyny kładzie się na rezerwie - ale odpala
Już dzwoniłem do sklepu w mieście gdzie mają m.in. Yuasy, ale gość powiedział, że im wszystkie wykupili.
Jedzie do nich dostawa z Niemiec, z jakiegoś głównego magazynu i po weekendzie mam się dowiedzieć, czy już dotarły.
Kwestia zmiany akumulatora jest już przesądzona - nie ma tu o czym mówić.
Zastanawia mnie jednak temat 'bezobsługowości' akumulatorów. Wiem - temat wielokrotnie wałkowany i poruszany na różnych forach. Poczytałem wczoraj trochę na ten temat zarówno na stronach producentów (co oni rozumieją pod pojęciem bezobsługowości) jak i punkt widzenia użytkowników. Można znaleźć różne 'domowe' sposoby na uzupełnianie wody destylowanej w akumulatorze itp.
Jakie macie doświadczenie z akumulatorami Yuasa? - tzn. czy przez okres życia akumulatora uzupełniał ktoś elektrolit (a raczej wodę destylowaną) ?
Czy te ich wszystkie zaworki, uszczelnienia labiryntowe itp rzeczywiście tak dobrze zapobiegają ulatnianiu się oparów (a w efekcie ubytkowi poziomu cieczy) i nie trzeba nic kombinować?