[zbyty1]

Coś bi brzęczało więc udałem się do tłumikarza. Ten stwierdził że skorodowała obudowa katalizatora i się telepie więc zamiast coś z tym zrobić mówi że ją zerwie i usunie. Nie pomyślałem i mówię ok. Jeżdzę tak rok ale przyszła refleksja. Bo byłem u mechanika i ten mi mówi że katalizator jest w nie najlepszym stanie. Myśle sobie że rok bez obudowy to woda i inny syf, który bezpośrednio na niego działa. I ten się przedwcześnie przepala. Chociaż zapchany nie jest i z autem jest ok. Szukam teraz obudowy żeby ją znów założyć. Co o tym myślicie. Jak nie wjeżdżam w kałużę itd. to mogę dalej bez szkody dla niego jeździć ?

[zbyty1]

Dzięki za info. A co o tym sądzą inni forumowicze ?

[marcoaccord]

Trwałość katalizatora i tak jest ograniczona nie można zwalać winy na brak osłony. Ja w kazdej hondzie wywalałem bo brzeczały i nic mi sie z katem nie działo. Predzej zaszkodzi mu zły skład mieszanki np. na gazie.

[xxxmariusxxx]

Bo byłem u mechanika i ten mi mówi że katalizator jest w nie najlepszym stanie.


Co mial na mysli mechanik? Ze sie rozsypal w srodku czy ze skrodowal z zewnatrz?

[zbyty1]

też myślę, że mechanik ocenił katalizator bez sensu. Gdyby było coś z nich nie tak to bym czuł że się np. zapycha, auto ma mniej mocy itd. Jedynie co mógł ocenić to wizualnie. Dlatego właśnie zastanawiam się jaki wpływ na zużycie kata ma obudowa.