Zostawiamy auto zadbane, dopieszczone,doinwestowane, bez dziadzingu.
Wracamy po paru godzinach i po prostu o żesz k...a!
Po tym żółtym co zostało wnioskuję, że kontakt został nawiązany z pojazdem usportowionym domowym sposobem, czyli "a zderzak w kolorze nadwozia to ja se sam zrobiłem i cacy wyszedł!"
Błotnik wgnieciony, powiedzmy wwinięty do środka bo przepychane było, widać coś co było chyba zatrzaskami, cały zderzak po tej stronie ciutkę obwisł.
Pytanie brzmi, czego się mogę spodziewać? Czyli jeśli ktoś takie miał, to ile było przy tym roboty i kosztów? Za chwilę mamy wakacje i to jest dobry moment żeby jeździć "uszczerbionym" autem, a już najlepszy po prostu żeby wydać parę złotych ekstra!