To normalny i prawidłowy objaw przy kierunkowskazach.
Chodzi o bezpieczeństwo i uświadomienie kierowcy, że jeden z kierunkowskazów przestał działać - sygnalizacja spalonej żarówki. Akurat wszystkie pozostałe światła występują "podwójnie" więc jak spali się np. tylna żarówka pozycyjna, albo stopu (tu są w sumie 3), to tragedii nie ma. Wciąż sygnalizacja działa. Jeśli spali się kierunek, to niezależnie czy to przód czy tył kierowca nie jest w stanie tego zauważyć, bo zwyczajnie tych świateł sam nie widzi. A ich działanie jest kluczowe dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo chodzi przecież o sygnalizację zamiarów np. skrętu czy zmiany pasa ruchu.
Dlatego w obwodzie kierunkowskazów, a dokładniej w układzie przekaźnika (przerywacza) znajduje się specjalnie zabezpieczenie, które sprawdza wartość płynącego prądu. Jeżeli jedna z żarówek się spali, wtedy układ wykryje spadek wartości prądu i sygnalizuje awarię ok. 2,5-krotnym zwiększeniem częstotliwości migania. To jest po prostu sygnalizacja awarii i znak, że jest problem z kierunkowskazami.
To taki rodzaj pre-canbusa dla wszystkich samochodów.
Niestety albo i stety ledy pobierają znacznie mniejszy prąd niż standardowa żarówka 21W. Dlatego wymiana nawet samych przednich żarówek kierunkowskazów na ledy jest interpretowana przez układ przerywacza jako awaria i wszystko mruga 2,5 raza szybciej. A właściwie nie wszystko, bo awaryjne (czyli wszystkie kierunki naraz - zawsze będą działały prawidłowo).
Stosuje się wówczas w sumie 3 rozwiązania
1. Do ledów równolegle podpina się specjalne rezystory, które "sztucznie" zwiększają pobór prądu i wówczas układ myśli, że wszystko jest OK. Rozwiązanie proste, ale problematyczne. Raz że te rezystory potrafią się mocno nagrzać - trzeba je mocować do blachy. A dwa, że cała idea zabezpieczenia bierze w łeb - bo jeśli led się spali, to rezystor dalej będzie przewodził i wówczas nic nie zasygnalizuje kierowcy awarii. Niestety to sposób powszechnie stosowany
2. Wymiana przekaźnika na specjalny dostosowany do ledów. Niełatwo znaleźć taki, który będzie pasował i dodatkowo sygnalizacja awarii raczej nie będzie działać.
3. Przeróbka istniejącego przekaźnika w taki sposób, który dostosuje go do konkretnych ledów, które zakupiliśmy do naszego auta. Jest to sprawa skomplikowana i polega na zmianie charakterystyki działania układu, czyli wartości prądu odniesienia przy którym przekaźnik zaczyna sygnalizować awarię. Robota dla fachowca elektronika. I sposób najlepszy, bo wszystko działa fabrycznie jak powinno, czyli ledy mrugają jak należy, a jeśli któryś się sfajczy to przekaźnik odpowiednio da o tym znać.