[ICI]

Do uszkodzeń typu przepalanie bezpiecznika warto dorobić sobie pewien patencik żeby nie wyrzucać pieniędzy na kolejny przepalony element, a przy okazji mieć kontrolę nad prądem w obwodzie.

Dorobiłem sobie ze spalonego małego i dużego typu bezpiecznika WTYCZKI.
Odpiłowałem plastik z połowy grubości bezpiecznika, tak żeby odsłonić przynajmniej z 1 mm styku wciskanego w gniazdo bezpiecznikowe. do tak odsłoniętych styków dolutowałem dwa kawałki drutu. Mniej więcej z 10 - 20 cm długości, przekrój ok. 1,5 mm^2 Cu. Końcówki drutu pobieliłem w cynie i wyprowadzam sobie na wierzch luzem.
Teraz za pomocą kostki łączeniowej do tak wyprowadzonych końcówek spalonego bezpiecznika mogę sobie podłączać cokolwiek: odciążenie, amperomierz.
Po naprawie uszkodzenia oczywiście wyciągam WTYCZKĘ i wkładam odp. wartość prądu bezpiecznika w badane gniazdo.

Świetnym opto-amperomierzem są żarówki reflektorowe np H4 z dwoma włóknami, które można sobie łączyć wedle życzenia: szeregowo, równolegle, pojedynczo, lub kilka żarówek, zależnie od pożądanego prądu badanego obwodu bezpiecznika. Można wykorzystać zadymione ale jeszcze żywe żarówki reflektorowe innego typu, lub oporniki ze spiral grzejnych, itp. Pełna dowolność zależna od sytuacji.

W ten sposób unikam przepalenia kolejnego bezpiecznika, a prąd mierzę na oko jasnością świecenia żarówek. Podczas zwarcia żarówka świeci się pełną jasnością, przy normalnym obciążeniu, odp. cieniej, lub wcale.
Oczywiście można podłączyć amperomierz i mierzyć dokładnie wartość prądu, z/lub inne obciążenie. Ale żarówki dają dwa w jednym. Ponadto prąd początkowy żarówki jest dość duży, zanim się nie rozżarzy włókno, co często jest pomocne.

[ICI]

Takie uszkodzenia najtrudniej znaleźć. Gratuluję.