Witam serdecznie wszystkich,
mój problem to odczuwalny luz na kierownicy podczas pokonywania szybkiego zakrętu. Accord VII 2.0 po lifcie.
Objawia się to tym, że szybko pokonywany zakręt na kierownicy w zakresie kilku małych stopni skrętu (a więc takich żeby coś delikatnie skorygowac w zakręcie) odczuwa się tak jakby na kierownicy był straszny luz. Dla lepszego zobrazowania: Wspomaganie w Accordzie chodzi ciężko, czyli tak jak powinno, żeby skręcić trzeba użyć minimalnej siły. Na szybko pokonywanym zakręcie sztywność wspomagania/układu kierowniczego w pewnym momencie jakby maleje, dzieje się tak np. na wierzchołku zakrętu, gdy jakieś lekkie przeciążenia już występują. Tak jakbym jechal fiatem punto II i ktoś w zakręcie włączył mi tryb city i spowodował, że układ kierowniczy chodzi lekko, w zakresie tych kilku stopni potrzebnych na drobne korekty w zakręcie, ale subiektywnie odczuwalne jest to jako jakiś luz w układzie kierowniczym.
Bardzo mnie to wkurza, dla porównania fiat palio weekend z 1999r. pokonywał ten sam zakręt z prędkością 90km/h z pełną precyzją prowadzenia, na kierownicy siła wspomagania zawsze była taka sama, nie dało się odczuć żadnych luzów, auto jechało tam gdzie się skręciło. Układ kierowniczy był w tym aucie ostrzejszy tzn. 2.5 obrotu od oporu do oporu, dzięki czemu przy kontrowaniu, omijaniu dziur, pokonywaniu ostrych zakrętów sprawdzał się doskonale. W Hondzie ten sam zakręt przejadę z prędkością 100km/h (wielowahaczowe zawieszenie plus niższe i szersze auto, opony szersze), ale co z tego, skoro na tym samym zakręcie czuję na kierownicy wspomniany luz - nie ma mowy z tego powodu o pewności prowadzenia w zakręcie oraz precyzji prowadzenia.
Wahacze w aucie z przodu są nowe, mają przejechane 25tys km, wszystkie 4 amortyzatory również. Taki sam objaw jest na oponach zimowych, maglownica nie przecieka, płyn oczywiście jest na maksymalnym poziomie, auto nie ma żadnych wycieków.
Czy to normalne w tym samochodzie? Jeśli nie, jak sobie z tym poradzić?