POMOCY! Sytuacja sprzed chwili, może ktoś będzie miał jakiś pomysł co się mogło stać.
Musiałem nagle ostro zahamować z prędkości około 20 km/h do zera i po tym zahamowaniu wywaliło mi kontrolki:
"check engine", wykrzyknik oraz "VSA".
Miałem jeszcze jakieś 1,5 km do przejechania i auto zwłaszcza na pierwszym i drugim biegu nie miało w ogóle mocy i rozpędzało się jak pociąg towarowy i chwilami musiałem odrobinę sprzęgła dodać, żeby wyrównać obroty.
Potem zgasiłem silnik, sprawdziłem czy np nie mam martwego gołębia pod maską (raz tak miałem), ale wyglądało wszystko ok.
Odpaliłem, zapaliła się już "tylko" kontrolka "check engine", bez dwóch pozostałych.
Do domu miałem jakieś 8 km, auto jechało zupełnie normalnie i przyśpieszało zupełnie normalnie.
Po dojechaniu do garażu przygazowałem go ostro i okazało się, że nie chce przekroczyć 4500 obrotów i ma mocne spadki wtedy.
Podejrzewam, że będzie do wymiany świeca, ale tak naprawdę to nie mam zielonego pojęcia.
Ma ktoś jakiś pomysł, co się mogło stać?