Witam,
Problem pojawił się około miesiąc temu. Wracając z pracy samochód po prostu zgasł. Kręcił ale nie odpalał. Po przeczytaniu kilku tematów na forum doszedłem do wniosku ,że winowajcą tego incydentu mogą być kable, kopułka lub palec. Po rozkręceniu i przeczyszczeniu kopułki i palca auto odpaliło jednak trzeba było części wymienić i tak też się stało(Palec YEC, kopułka YEC). Po kilku dniach, kolejny raz auto zgasło zaraz po odpaleniu. Działo się tak jeszcze kilka razy tego samego dnia. Postanowiłem wymienić kable ( Założone NGK). Problem jednak nie zniknął. Co dziwne samochód działał max 15-20 sekund po czym gasł. Auto nie odpalało praktycznie kilka dni. Po tych kilku dniach samochód odpalił i działał przez dwa dni. Jeździłem godzinę czasu bez żadnego szarpnięcia i zająknięcia. Gasiłem auto, odpalałem bez żadnych problemów. Po dwóch dniach auto zaczęło szarpać, gasnąć podczas jazdy. Ciężko je było odpalić a po czasie auto w ogóle nie odpalało. Kręci ale nie odpala. Szperając nadal na forum wymieniłem jeszcze cewke zapłonową (NGK). Niestety i ta wymiana nie pomogła. Zadzwoniłem do znajomego mechanika. Stwierdził że może być to pompa paliwa ale bez podpięcia samochodu pod komputer nie jest w stanie nic powiedzieć. Przyholowalem samochód do mechanika. Po dwóch dniach mechanik zadzwonił do mnie stwierdzając że samochód działa. Ku mojemu zdziwieniu powiedział mi ,że nic nie wymienił. Komputer nie pokazuje mu żadnych błędów(mechanik nie wział złotówki, powiedział że nic nie zrobił). Pompa paliwa jest sprawna. Odebrałem od niego samochód który faktycznie jeździł bez żadnych problemów. Nie trwało to jednak długo. Po zgaszeniu samochodu wieczorem i próbie odpalenia go rano, auto kręciło ale nie odpalało. Zadzwoniłem do mechanika. Powiedział mi że nie zdoła mi pomóc. Żebym udał się do innego mechanika który ma "inny " komputer. Tutaj nadeszła chwila zastanowienia. Nie miałem innych mechaników których ktoś by mi polecił. Zacząłem pytać znajomych o "Autoryzowany serwis BOSCH" Jeden znajomy polecił mi ich. Miał podobny problem tylko że w VW Caddy. Zawiózł do nich auto. Zrobili mu w dwa dni. Powiedział że wymienili czujnik położenia wału,skasowali błędy i auto działa bez żadnego problemu. Cóż, zdecydowałem się zawieźć tam samochód. Po kilku dniach tamtejszy pracownik zadzwonił do mnie mówiąc że nie widzi żadnych błędów. Zapytałem "samochód działa" odpowiedział: "Tak". Nie potrafiłem tego zrozumieć. Tak jak wcześniejszy mechanik powiedział że rozkręcił kopułkę itp złożył i auto działa(nie zapłaciłem nic). Radość trwała ponownie jeden dzień. Kolejnego dnia ponownie zaciągnąłem samochód do tegoż serwisu. Kolejnego dnia mechanik zadzwonił i powiedział że uszkodzony jest czujnik położenia wału. ( Tak też obstawiałem po przeczytaniu kilku tematów na forum). Niestety nie mógł zamówić nigdzie ponieważ na stanach magazynowych nie ma tego czujnika. Trochę poszperałem i zamówiłem nowy czujnik od wschodnich sąsiadów. Po wymianie samochód działał 4 dni. Ponownie odstawiłem do nich samochód. Mechanik rozkładał ręce. Sprawdzał akumulator. Kolejny raz czujnik pompy paliwa. Przelutował jeszcze raz wszystkie luty. Wczoraj pojechałem po samochód. Odpalając samochód przy pracowniku , zgasło po minucie. Gościu rozłożył ręce i powiedział że mi nie pomoże. Nie chciał żadnych pieniędzy. Powiedział że rzadko oddają nie naprawione auto ale teraz musi to zrobić. Sprawdzał jakiś czujnik jeszcze przy silniku i powiedział, że był suchy bez żadnych zacieków itp. Mimo tego że auto zgasło przejechałem nim 10 km wracając do domu bez żadnego zająknięcia. O godzinie 10 dzisiaj przy temp ok 2 stopnie na plusie, odpaliłem samochód bez żadnego problemu. Miałem do pokonania 3 km do sklepu. Podczas jazdy "do" auto zgasło dwa razy. Po prostu jechałem i "pach" auto zgasło. Trochę pokręciłem auto i zapaliło. W dordze powrotnej jak jechałem auto zaczęło szarpać, spadać obroty po czym jakbym się coś odetkało i jechało normalnie. Za jakieś 200m znowu ten sam objaw. Obroty spadały, auto nie reagowała na pedał gazu po czym po sekundzie znowu coś zaskoczyło i samochód jechał normalnie. Dosłownie 50m przed domem. Samochód przestał reagować na jakiekolwiek działania z mojej strony. Kręci ale nie odpala.
Świece mam irydowe założone dwa lata temu. Wymieniony olej. Filtr paliwa. Wszystkie płyny w normie. Zawory wyregulowane.
Ktoś ma jakieś pomysły ?