Witam,
Jestem świeżo po wymianie tulei stabilizatora z przodu. Gumy wymienione na OEM, a mechanik z tego co mi wiadomo musiał lekko opuszczać sanki, żeby się do tego dostać. Po wymianie czuć dużą różnicę, przede wszystkim przestało losowo pukać na dołach, a samo wybieranie dziur jest o wiele przyjemniejsze w odczuciach.
Jednak po samej wymianie zaraz jak tylko wsiadłem do auta, to miałem wrażenie jakbym miał otwartą maskę albo szybę, bo znacznie słychać pracę silnika w kabinie. Po upewnieniu się, że maska, szyby, szyberdach są domknięte/zamknięte ruszyłem w drogę. I teraz tak, do jakiś 2500rpm w kabinie jest jak zawsze - cicho. Natomiast powyżej jakbym nagle miał dziurę między kabiną a silnikiem i zaczyna być słychać pracę silnika i wydechu. Wrażenie jest takie, jakby mechanik zapomniał włożyć jakiegoś wygłuszenia? Ciężko to określić, ale jestem przekonany że zdecydowanie bardziej słychać sam silnik jak i wydech. Co ciekawe jechałem 120km/h i głośność w kabinie na 6tym biegu czy na 5tym jest bez zmian, natomiast już przy wyższych obrotach znowu słyszę silnik i wydech.
Pytanie - czy przy takiej wymianie w tych okolicach jest jakieś wygłuszenie albo (mam nadzieję, że nie) jakaś blacha, która mogła pęknąć podczas wymiany i teraz słychać pracę silnika bardziej niż zwykle?