Z tego, jeśli dobrze pamiętam (wyczytane dawno gdzieś na jakiś forum lpg) temperatura spalania lpg w stosunku do pb w skrajnych przypadkach to różnica około lub trochę ponad 20 stopni.
Temat związany jest również z luzami zaworowymi, tak więc przytoczę ponownie wypowiedź gościa, który chleb jadł z niejednego pieca, jeśli chodzi o kwestię regulacji lpg, znajomości literatury fachowej w tym zakresie, itp.
Pośrednio wchodzi tu również temat toyoty i kasowania luzów zaworowych w tej marce ale nie podczas butowania, lecz spokojnej jazdy.
Oto komentarz w tej kwestii:
"Erozja zaworów powiązana jest z czasem spalania mieszanki a nie temperaturą spalin. Oczywiście temperatura ma znaczenie ale robiłem pomiary EGT i różnic nie widać, mało tego na LPG w OL jest chłodniej o 20-50 stopni.
W silnikach Toyoty ze zmienna fazą częściej lecą zawory ssące gdyż otwierają się w średnich obciążeniach wcześniej niż wydechowe więc są bardziej narażone na erozję. W przypadku WOT wałek ssący nie jest wyprzedzany do samego końca rpm tylko przeważnie 4-5 tyś max (z moich obserwacji) i jeszcze zależy od pozycji pedału gazu. To powoduje, ża zaworki siadają głównie w ruchu miejskim.
Jeżeli w aucie silnik ma czujnik spalania stukowego to komputer benzyny powinien na bieżąco dostosowywać wyprzedzenie zapłonu i przy jeździe na LPG wyczuwać że może bardziej przyspieszyć zapłon (tak samo jak zatankujesz benzynę 98)".
Jeśli ktoś posiada szeroką wiedzę w tym zakresie, prosiłbym o komentarz w tej kwestii. Wiadomo, Honda to nie toyota, ale być może jakieś podobieństwa w konstrukcji silników są i jeśli komuś w Accordach luzy kasują się szybciej lub całkowicie, to może jest to kwestią właśnie jazdy po mieście, a nie na trasie (było już kilka wypowiedzi osób, które miały robione długie regulacje lpg podczas jazdy, regulacja na AFR a pomimo tego, luzy po 15 tys kilometrów i tak się po części kasowały u tych właścicieli aut- więc wobec tego patrząc na logikę, strojenia map lpg podczas jazdy i na AFR nie mają uzasadnionego sensu, no może mają, ale jest to kwestia szeroko dyskusyjna tym bardziej, że prawidłowo dobrane komponenty instalacji powodują takie same, czyt. prawidłowe spalanie lpg w stosunku do pb o 15-20 procent więcej niezależnie od tego, czy instalacja była regulowana tylko na postoju, czy podczas jazdy.
Bo teraz postawię też jasne pytanie: jeżeli moje auto (być może poświęcę jego głowicę z zaworami, bo instalacja była regulowana tylko na postoju, trudno najwyżej kupię drugie i będę regulowal już tylko podczas jazdy, w końcu 5 tys euro, czy 22 tys jak kto woli to nie jest jakiś majątek, auto ma już prawie 15 lat) pali mi 11-12 litrów lpg na trasie jadąc autostradą i drugie z takim samym silnikiem, ten sam model pali tyle samo lpg przy tej samej jeździe z tą różnicą, że jego instalka była regulowana na AFR i podczas jazdy a moja tylko na postoju, to czy moje auto jest z góry skazane na awarię głowicy, pęknięcie, skasowanie luzów na zaworach względem tego drugiego, w którym wszystko było ustawione według instrukcji, czyli to, co wyżej napisane, prosto ujmując, oba palą tyle samo gazu, ale miały różne sposoby regulacji lpg, które szybciej ulegnie awarii, jeśli chodzi o głowicę?
Fakt, zrobiłem na lpg dopiero 30 tys km, teraz po drugim przeglądzie i wymianie filtrów instalacja też była sprawdzona tylko na postoju i gazownik stwierdził, jest ok, nic się nie przestawiło, auto nie szarpie, błędów nie wywala, więc nie kombinuję z regulacją podczas jazdy. Zapalanie silnika jest takie jak te 30 tys. km temu, czyli bezproblemowe, nawet mam wrażenie, że odpala lepiej, szczególnie jak silnik jest ciepły. Dodatkowo sugeruję się tym, że auto podczas przeglądu okresowego w Niemczech, bo tutaj mam auto zarejestrowane, przeszło bezproblemowo test spalin na różnych obrotach silnika, nie wykazało ani za ubogo, ani za bogato.
Teraz kwestia zostawiania auta do regulacji podczas jazdy na lpg, czy czasami nie wyrządzi się więcej szkody mechanicznie oddając auto obcym ludziom, którzy będą regulowali instalację podczas jazdy bez właściciela i dawali autu w piz..e ile tylko się da, czy może jednak mniejsza szkoda i dla silnika oraz podzespołów auta będzie wtedy, gdy auto zostanie wyregulowane tylko na postoju.
Widziałem, jak Panowie gazownicy regulowali a w zasadzie dawali autu do wiwatu regulując instalację podczas jazdy, zaczynało się od ruszania z piskiem opon, itd. To chyba wolę, żebym miał auto wyregulowane tylko na postoju tym bardziej, że tam gdzie zakładałem lpg, nie ma za bardzo jak się rozpędzić i warunki na drodze są nie do szybkiej jazdy.
Facet mi wprost powiedział, że podczas jazdy regulacji lpg dokonuje tylko wtedy, jak klient sobie tego wyraźnie zazyczy lub gdy auto wykazuje jakieś usterki silnika, w innym przypadku na postoju.
Żeby umówić się na jakiekolwiek regulacje, montaż instalacji u niego, zawsze trzeba to robić z wyprzedzeniem, o terminie na dziś czy jutro można zapomnieć. Zakład istnieje ponad 15 lat, to chyba gość zna się na rzeczy, czy jak??
To takie moje luźne przemyślenia i wnioski i swoją drogą, chętnie bym się umówił z kimś z forum, kto ustawia dobrze zawory już na wiosnę, żeby sprawdzić po raz drugi stan luzów zaworowych a tym samym wyciągnąć wnioski, czy ustawienie mapy tylko na postoju w moim przypadku i zrobienie 30 tys km wpłynęło bardzo destrukcyjnie na zawory, czy też nie.
Nawet, jeśli luzy będą skasowane po części chciałbym mieć porównanie do tego, jak one mocno skasowaly się względem tych aut, które miały regulację lpg podczas jazdy i na AFR. Postawię Granta lub coś podobnego za rzetelne sprawdzenie ustawienia i wyciągnięcia wniosków na przyszłość.
Wiem, że się rozpisałem, ale gdzie rozwiać wątpliwości tego typu, jak nie tutaj
Pozdrawiam