To ja teraz opiszę swoje wrażenia z moją Hondą
Auto kupiłem w październiku 2009 roku, wcześniej jeździłem Avensisem z 2004 roku którym przejechałem prawie 300 tys. km. Z Avensisa byłem zadowolony i uważam, że Avensis jest bardziej miękki i lżej odczuwa dziury itp. Honda jest twardszym autem i bardziej sportowym, dla mnie to też było atutem Hondy.
Hondę kiedyś sobie wymarzyłem, ponieważ Accord jest autem wyprodukowanym w Japonii i dla mnie to była wielka zaleta, zaleta dlatego, że siostra miała Corolle z 1997 roku (wprawdzie benzynę, ale oryginalnego japończyka) i przejechała nią też ok. 300 tys km bez żadnego problemu, dlatego wybrałem Hondę wyprodukowaną w Japonii, to była podstawa.
Teraz mam Accorda,
Na początku było wszystko ok. Jeden z najlepszych silników Diesla na świecie w swojej pojemności, po prostu bajka.
Po przejechaniu 50 tys km zaczęły się problemy ze sprzęgłem, zaczęło się ślizgać. Na 3 biegu wciskając pedał gazu obrotomierz leciał w górę, a zegar prędkości stał w miejscu, a po sekundzie obrotomierz się cofał. Ewidentne ślizganie się sprzęgła. W codziennej jeździe nie przeszkadzało to aż tak bardzo, więc pomęczyłem się by dotrwać do końca gwarancji (czyli do 100 tys. km (w moim przypadku 2 lata)).
Pojechałem do serwisu w Łodzi przy 99 tys. km. i wymienili mi sprzęgło i jak się później okazało wymienili mi również koło dwumasowe bo też już było w słabej formie, oczywiście wszystko w ramach gwarancji. Teraz cieszę się że mam nowe sprzęgło i się na razie nie ślizga.
navaja widzę też wymieniał
Temat ze sprzęgłem też poruszałem na tym forum, ale mam kilka piw za sobą więc już nie znajdę dziś.
Teraz chciałbym wrócić do tematu DPF
W tej chwili mam przejechane 150 tys. km. (2009r) Problem z tym dziadostwem zaczął się gdy miałem przejechane chyba ponad 100 tys. km.
U mnie jednak chyba z ok. 8 razy (już nie pamiętam) pojawiła się kontrolka by przepalić filtr DPF (czyli kontrolka bez wykrzyknika), na początku wystraszyłem się i zadzwoniłem do ASO, powiedzieli by przejechać ileś tam km. by go przepalić Itd. (było to wcześniej w temacie).
Ja laik, nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Moja jazda jest taka że na trasie robię ok. 90% km. a na mieście 10% km. więc jechałem jak chciałem myśląc, że mnie nic złego nie spotka.
W pewnym momencie jadąc z Krakowa do Piotrkowa (skąd pochodzę), w okolicy Koziegłów na desce pojawiła się kontrolka ostrzegawcza DPF z wykrzyknikiem, i się zaczęło.
Auto straciło moc, to po prostu była wielka lipa. Nic nie byłem w stanie zrobić.
Zacząłem dużo czytać (przede wszystkim nasze forum ), dowiedziałem się też że w Kielcach wypalanie filtra kosztuje 150 zł. Czyli nie za dużo.
Pojechałem jednak do znajomego, który posiada jakiś sprzęt prod niemieckiej na G i zrobił mi to bez problemu, trwało to ok. 40 min. wszystko. Jednak problem pojawił wrócił gdy przejechałem ok. 4 tyś km. czyli dziś. I znowu kontrolka z wykrzyknikiem i utrata mocy.
To już będzie drugie czyszczenie przy 150 tys. km. jak wyczytałem to mam jeszcze ze 2-3 szanse.
Szukam różnych opcji,
-jedni doradzają by pozbyć się całkowicie filtra DPF
Jak się dowiedziałem, wiąże się to z tym, że układ tempomatu przestaje działać, ponieważ tempomat jest sterowany również przez czujniki DPF
- inni doradzają by wstawić zamiennik (filtr) który oszukuje komputer i tempo mat wtedy działa a filtr się nie zapycha.
- z innej strony znalazłem filtr DPF w ogłoszeniu który jest za 900 zł po 48 tys. i nie wiem co wybrać.
Reasumując,
Wynaleziono żarówkę która się nie pali, jednak produkowane są żarówki które mają wytrzymać określoną ilość godzin by zakład produkujący mógł utrzymać produkcję i pracowników.
Dlatego moje zdanie jest takie.
Nikt już nie wyprodukuje „Mercedesa Beczki” który przejedzie milion km.
Coś musi się psuć by inni mieli pracę.
Ps. Bollinger i navaja , szacun za podpowiedzi
Moje pytanie zasadnicze, czy bawić się w oszukiwanie , czy kupić inny używany filtr, czy go usunąć i przy okazji podnieść moc auta