Dodam, że przed założeniem instalacji nigdy nie miałem takich problemów - zrobiłem tym samochodem od kupna ok. 8 tys. km i obroty zawsze były równiutkie.
Nie chce od razu zwalać winy na warsztat, bo może trzeba przeczyścić krokowy, wyregulować obroty - sam nie wiem, dopiero będę się musiał tym zająć. Po prostu trochę się wk....em, bo liczyłem, że odbiorę samochód i będę normalnie jeździł, tak jak do tej pory :-/
I jeszcze taka, może mała pierdoła. Ustalaliśmy, że przełącznik B/G z kontrolkami będzie albo na zaślepce po lewej stronie obudowy wskaźników lub po lewej stronie kolumny kierowniczej obok regulacji świateł itp. Po odjechaniu z warsztatu zacząłem szukać przełącznika i znalazłem go obok hamulca ręcznego przy podłokietniku. Niby nic takiego, ale trochę niewygodnie na niego patrzeć, no i ustalane były inne miejsca montażu...
Poza tym pozytywnie - auto odstawiłem w środę po południu, w piątek rano był gotowy do odbioru.
EDIT: Dziś wziąłem się za regulację obrotów, bo pomyślałem, że to może być przyczyna. Po odbiorze z warsztatu były za wysokie. Przejechałem kilka kilometrów i nic nie faluje ani na benzynie, ani na gazie. Nic też nie szarpie (może minimalnie na gazie, ale jestem przed wymianą kabli WN itp.)
Wygląda na to, że Migaz po ingerencji w przepustnicę nie wyregulował wolnych obrotów. Niby nic takiego, ale mogli poinformować, że trzeba to zrobić. Jednak ich diagnoza była taka, że mam padnięty silniczek krokowy i falowanie obrotów zaczęło się po tym jak oni wyczyścili przepustnicę...
Ja mechanikiem nie jestem i niewiele się na tym znam, ale jakoś wpadłem na to, że może trzeba wyregulować obroty, co zajęło mi niecałe 10 minut.
I niepotrzebnie się wczoraj pół dnia wk....ałem, że rzeczywiście coś mam padnięte
.png)
