Witam
Hanka bardzo mi muli, zbiera się tak powoli, że wyprzedzam tylko jeżeli w zasięgu mojego wzroku kompletnie nic nie jedzie z naprzeciwka.
Było tak od początku, ale to moje pierwsze auto i póki nie porównałem z innymi aż tak mnie to nie drażniło, bo nie zdawałem sobie sprawy jak tragicznie jest. O ruszeniu z piskiem opon nie ma mowy, to też nawet ze skrzyżowania uciec się zbytnio nie da. Ktoś inny pewnie by po prostu pchnął auto dalej, ale pojawił się u mnie jakiś taki sentyment, czy też ambicja, żeby zrobić ten samochód najlepiej jak się da.
Wymieniłem już rozrząd, hamulce, zawory wyregulowane, tłumik pospawany i założona opaska elastyczna, ubezpieczenie tydzień temu kupione, czyli kasy nigdy za to nie odzyskam więc trzeba zrobić wszystko żeby jak najdłużej jeździć.
Na początku stawiałem że winowajcą jest LPG, chociaż różnica między instalacją, a benzyną jest minimalna, może 10% lepiej jedzie na benzynie. W każdym bądź razie tydzień temu oddałem auto do gazownika.
Stwierdził, że winowajcą jest sprzęgło, a z gazem wszyzstko ok. Faktycznie bardzo wysoko mi bierze, ale myślałem, że taki już urok tego auta, Pan powiedział, że sprzęgłą to tam praktycznie nie ma.
Potwierdził to co już sam wiedziałem, od 0 do 2000, obroty normalnie wchodzą, ale od 2000 do 4000, jest totalny przestój, wskaźnik bardzo powoli się podnosi, rozpędzenie zajmuje kilkanaście sekund [biegi 3 i wyżej]. Na początku ucieszyłem się, że w końcu jest werdykt, że zaraz auto będzie naprawione, ale po tym jak pozanłęm koszty stwierdziłem, że przed wydaniem około 800zł trzeba najpierw zapoznać się z tematemm.
No i oglądając filmiki ślizgającego się sprzęgła zauważyłem, że jest wręcz odwrotnie. Obroty skaczą ostro, a auto nie jedzie. U mnie obroty są w prawdzie okropnie niskie, ale stabilne.
Miał ktoś podobny problem? A jeżeli to faktycznie sprzęgło, to jaki model powinienem wybrać?